top of page

PODDASZE WŁAŚCICIELKI FUGI

Mieszkanie Katarzyny Burak czyli współzałożycielki pracowni FUGA.

Projektowanie swojego wymarzonego domu po latach tworzenia projektów dla innych to mieszanka ekscytacji, radości, spełnienia, ale też ogromna presja, jaką każdy ambitny artysta narzuca sobie tworząc dzieło, do którego jest w sposób szczególny przywiązany.

Mieszkanie znajduje się na poddaszu kamienicy na warszawskim Starym Mokowie. Kiedy Kasia razem z partnerem pierwszy raz przekroczyli jego próg od razu wiedzieli, że to będzie ich dom. Maciek, na co dzień powściągliwy w okazywaniu emocji, w tym przypadku z marszu zakomunikował agentowi nieruchomości, że są zdecydowani na zakup, a dalej sprawy potoczyły się już szybko. Wnętrze przed remontem było królestwem boazerii (pokrywała dosłownie każdą ścianę i sufity), w oknach straszyły kraty, a w łazience dominowała butelkowa zieleń i sedes na podwyższeniu.

Wiedziałam, że chcę wnętrza, które będzie kolorowe, wesołe, wypełnione przedmiotami vintage, mającymi dla nas wartość sentymentalną i klasykami designu, które będą się pięknie starzały. Chociaż kamienica pochodzi z okresu powojennego, samo poddasze zostało zaadaptowane do użytku dopiero na początku lat 90-tych, na które przypada też moje dzieciństwo. Postanowiłam połączyć te fakty wykorzystując stylistykę tamtych lat jako inspirację do projektu. Np. wzór płytek w łazience do złudzenia przypomina lastryko, z którego wykonane były parapety w moim rodzinnym domu 30 lat temu.

Jedyny element jaki zachowaliśmy w tym mieszkaniu to parkiet z litego drewna pochodzący z hajnowskich zakładów słynących z wieloletniej tradycji produkcji podłóg drewnianych. Bardzo cenimy naturalne materiały i z dużym szacunkiem podchodzimy do ekologii dlatego było jasne, że parkiet zostanie. Oprócz niego i drewnianych słupów konstrukcyjnych, mieszkanie zostało dosłownie zrównane z ziemią. W kulminacyjnym punkcie prac rozbiórkowych w mieszkaniu nie było ani jednej ściany działowej.

Obecnie mieszkanie składa się z ponad 40-metrowej strefy dziennej, która zaprasza od razu po przekroczeniu progu mieszkania. Ulubionym elementem Architektki jest wyspa kuchenna, wokół której kręci się życie towarzyskie.

Lubię w niej dosłownie wszystko: kształt – przypominający parostatek płynący w siną dal, różowy nieoczywisty kolor, marmurową nogę z kamienia w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale przede wszystkim jej multifunkcjonalność! Jest idealna do pracy, przyrządzania posiłków, ale też spotkań przy kawie czy lampce wina. Ma bardzo pojemne szafki – od strony kuchni 6 szuflad w których mieści się zastawa, sztućce i suche zapasy, a od strony salonu barek z selekcją alkoholi i szkła. To jest element naszego domu, przy którym zawsze kręci się mnóstwo osób.

W tym wnętrzu każdy mebel ma swoją historię – błękitne krzesła przy stole pochodzą z rodzinnego domu babci Kasi. To słynne Skoczki - ikona polskiego designu lat 60-tych, zaprojektowane przez Juliusza Kędziorka. Ciemnozielone Zetki to kultowe fotele kupione na aukcji, którym później zaprzyjaźniony lakiernik samochodowy nadał drugie życie. Szyfoniera w sypialni przywieziona z Danii, pamięta czasy, w których eleganckie kobiety używały bieliźniarek z 7 szufladami, na każdy dzień tygodnia – stąd nazwa. Natomiast przeszklona witryna na książki w gabinecie to ponad 70-letni mebel z domu dziadków, w którym Kasia jako mała dziewczynka eksponowała swoje dzieła plastyczne.

Od początku było jasne – mieszkanie będzie wypełnione dobrym, ponadczasowym designem. Przedmiotami, których nie wyrzucimy za parę lat, a takimi które zyskają na wartości i będą służyły kolejnym pokoleniom. Znajdziemy tu perełki takie jak oświetlenie włoskiej marki Artemide, sprzęt kuchenny Smeg, fotel RM58 Romana Modzelewskiego czy kultowe krzesła Zetki proj. Ernst’a Moeckl’a. Kasia w pracy dużą wagę przykłada do wspierania polskich marek dlatego jest tutaj też sporo elementów z rodzimego rynku. Lampy Chors, osprzęt elektryczny marki Vectis, rzeźbiarskie uchwyty w kuchni od Pap Deco. Wisienką na torcie jest lustro o organicznym kształcie, które Kasia zaprojektowała i wykonała samodzielnie współtworząc markę Buket produkującą dodatki do wnętrz.

W około 115 metrowym apartamencie znajduje się przestronna strefa dzienna z otwartą kuchnią i jadalnią. Sypialnia w klimacie zen została jakby stworzona do relaksu. Gabinet Pana Domu nazywany również szklarnią, dzięki zastosowaniu dwóch świetlików pod sufitem wpuszcza do jadalni mnóstwo światła słonecznego wpadającego przez duże okno dachowe, a ustawione przy świetlikach rośliny tworzą klimat dżungli.  Poza tym w mieszkaniu znajduje się gabinet Kasi, pełniące również funkcję pokoju gościnnego, oraz duża garderoba i łazienka.

Projekt charakteryzuje duża odwaga w łączeniu kolorów oraz materiałów. Nieoczywiste zestawienia np. look stalowych frontów w kuchni dopełniają złote uchwyty. Awangardrowa kompozycja złota ze srebrem potwierdza, że nad detalami pracował tutaj ekspert w swojej dziedzinie lubiący łamać utarte schematy. Wybierając kolory np. oranżową lodówkę, czy niebanalny lila na szafkę w łazience Architektka celowo zastosowała koloroterapię, aby na co dzień poprawiać sobie humor samym przebywaniem w domu. Jak sama twierdzi „Za dużo szarości jest na co dzień w życiu żeby skazywać się na nudne wnętrza. 😉„

Niemniej dopieszczona od strony wizualnej projektu jest tutaj warstwa techniczna. Perfekcyjnie zaprojektowane oświetlenie pozwala na budowanie we wnętrzu nastroju wraz zmieniającymi się porami dnia. Nietypowe skosy stanowiły spore wyzwanie podczas doboru lamp, dlatego praktycznie nie występują tutaj lampy sufitowe. Głównym oświetleniem strefy dziennej jest ogromny kinkiet pieszczotliwie nazywany przez właścicieli „pączkiem” który dzięki funkcji ściemniania potrafi rozświetlić salon, a wieczorami nadać mu jedynie delikatną, romantyczną poświatę. Architekta mierzyła się również z takimi wyzwaniami jak brak ciepłej wody w kuchni, czy konieczność wymiany całej instalacji grzewczej w mieszkaniu, ale takie są uroki remontów starych kamienic. Dzisiaj powtarza, że ani przez chwilę nie żałowała swojego wyboru, a wyzwania które spotykała po drodze nauczyło ją tylko większej empatii w stosunku do swoich Klientów, z którymi na co dzień rozwiązuje podobne problemy.

bottom of page